Kilka słów o tym jak wygrać osobistą wojnę z NWO
Chyba już nikt, kto tutaj regularnie pisze lub czyta, może mieć jakiekolwiek wątpliwości, że nasz świat w bardzo krótkim czasie radykalnie zmieni swoje oblicze. Można powiedzieć, że rządy już nie kryją swoich celów, bo coraz bezczelniej wprowadzają prawa, które zabierają nam te przywileje, które jeszcze kilka lat temu stanowiły o istocie życia w wolnym świecie. Jednocześnie prowadzą sprytną politykę dezawuowania głosów rozsądku, które się przy okazji pojawiają. Znamy to doskonale: „ruski trol”, „foliarz”, „wyznawca teorii spiskowych”, „antysemita”, a teraz już nawet „zdrajca interesów narodowych” i wiele innych podobnych określeń, które nasycono negatywnym znaczeniem w takim stopniu, że tzw normalni ludzie, którzy nade wszystko pragną pozostać w stadzie, na sam dźwięk któregoś z nich, uciekają w popłochu. Nietrudno przewidzieć, że już niedługo stado karnie pójdzie dokładnie tam, gdzie nakażą iść, choćby do rzeźni.
Niedawna i niesławna „pandemia” wyraźnie pokazała, że na palcach jednej ręki, można policzyć kraje, które pozostawiono na uboczu ogólnego nurtu gnębienia ludzkości. W naszym sąsiedztwie, to chyba tylko Białoruś jest ostoją normalności (choć mają na karku 80 lat sowieckiego prania mózgu). Białoruś jest mała i jej sąsiedztwo niewiele zmienia w naszych ponurych perspektywach. Ja wiem, że trudno pozostać w spokoju widząc co się kroi, bez nadziei na jakąkolwiek odmianę losu, bo przecież te siły, które angażują się w działanie przeciwko ludziom, są zbyt silne dla jakiejkolwiek oddolnej inicjatywy, która wyrosła na naszej trosce o przyszłość mogłaby zmierzyć się z całym aparatem przemocy fizycznej i medialnej.
Myślę, że zanim zaczniemy myśleć o tym jak uratować … planetę ludzi, należy uświadomić sobie, gdzie właściwie znajduje się pole bitwy. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że właściwe zmagania odbywają się w naszych umysłach i sercach. Przede wszystkim w sercach. Dlaczego tak? Wystarczy uświadomić sobie podstawową kwestię: oprawców ludzkości jest około 1 % populacji i ten jeden procent chce zrobić coś brzydkiego resztą, czyli z 99% wszystkich ludzi na świecie. Nie da się tego zrobić inaczej, jak tylko podzielić nas na jednostki, skłócić jednych z drugimi i doprowadzić do takiej niewrażliwości, że bez zmrużenia okiem będziemy siebie wzajemnie zabijać. Znamy to, za marne parę groszy i groźbę utraty intratnego zajęcia, wydawać się mogło, że inteligentni lekarze, bez zmrużenia okiem mogą ordynować szczepionkę, która była wielką niewiadomą. Teraz wiemy że ta niewiadoma, to był odroczony wyrok śmierci.
Wystarczy zasiać w sercach trochę lęku i już stawia się na rozkaz karne wojsko. Nikt nie składał przysięgi na sztandar i nie był zobowiązany do niczego, a jednak trzeba przyznać, że w czasie pandemii karność tego wojska była wyjątkowo wysoka. Czy inne nacje różnią się od medyków? Szczerze wątpię. Każdy z nas ma w sobie zestaw lęków, które sprawią że podejmiemy decyzje, których naprawdę nie chcieliśmy podjąć, ale …. Wystarczy tylko że ktoś zagra na naszej czułej strunie. Nie ma wyjątków.
Taki będzie właśnie przebieg ostatniej bitwy wolnego człowieka z samym sobą.
Skoro już określiłem pole bitwy, można przyjrzeć się broni, jaka jest w użyciu. Wystarczy uświadomić sobie, na jakich polach wywierana jest na nas największa presja, a dowiemy się, co ich najbardziej w nas uwiera.
Historycznie rzecz biorąc, na pierwszy ogień poszła religia. Osobiście wierzę, że Jezus był tak wyjątkową postacią oraz był tak wysoko rozwinięty duchowo, że jego energia cały czas sprawia że wzrastamy, jednak KK akurat nie miał z tym posłannictwem wiele wspólnego, wręcz przeciwnie. Siła duchowa to ważna sprawa, jednak dla nas, zwykłych ludzi inna sprawa, bardziej przyziemna, związana niejako z kościołem, sprawiała że trzeba było rozbić wspólnotę, bo tam, gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imię moje… tam i JA jestem, więc inspiracja z góry zapewniona, czyli rodzaj internetu, do którego nie oni nie mają dostępu. Nie twierdzę, że należy teraz wyrywać księdza z objęć kochanki i dzwonić na mszę. Nic z tych rzeczy. Każdy ma swoją rodzinę, bliskie osoby, z którymi przeżyliśmy wspólnie szmat czasu i naturalnie w tym gronie należy odbudowywać wspólnotę, czyli to co oni z taką zaciętością próbują rozwalać.
Inna sprawa, to przekazy medialne. W mojej poprzedniej notce, albo w którymś z komentarzy (nie pamiętam), pisałem jak bogaty jest asortyment oddziaływania psychologicznego na umysły jednostek. W latach 80 XXw. Robert Cialdini w swojej książce pt „Wywieranie wpływu na ludzi” opisał kilkadziesiąt technik manipulacji. Sam zauważyłem, że na codzień, większość z nich jest w ciągłym użyciu. Do tego należy dodać oddziaływanie poprzez fale dźwiękowe i elektromagnetyczne. Jeszcze nie potrafią gadać wprost do ucha, ale przynajmniej wywołują wrażenie że tylko w stadzie jest bezpiecznie.
Oddziaływanie psychologiczne, to generalnie media. W sumie wiemy już że prawdy tam ze świecą szukać, więc z uwagi na liczne zagrożenia, lepiej ograniczyć kontakt z mediami do niezbędnego minimum. (Chyba że znajdzie się kanał z dobrą muzyką bez reklam)
Następna broń - zdrowie. Człowiek funkcjonuje zupełnie inaczej kiedy jest w pełni zdrowy. Natomiast, kiedy nam coś dolega, szukamy bezpiecznej kryjówki (o - na przykład w stadzie) i nie silimy się na oryginalność - ot byle przetrwać. Trudno nam w stanie niepełnego zdrowia wygrywać nawet drobne potyczki z losem, a co dopiero sprawy życia i śmierci. Konowały należą już do onych i raczej nie ma sensu szukać u nich zdrowia. Pozostaje medycyna naturalna, dużo ruchu na świeżym powietrzu, wycieczki w góry, rower i duuuuużo śmiechu, choćby z samego siebie. Oczywiście, nie należy się szczepić przeciwko nowym odmianom grypy ;-)
Przy okazji zdrowia, chcę o czymś wspomnieć. Woda! Nie mieszkam teraz w kraju, więc nie wiem jak to teraz wygląda, ale jeszcze kilka lat temu regularnie słyszałem w mediach argumentacje, że woda z kranu jest najlepsza. Moje przewrażliwione na wszelkie wyraźne tendencje ucho, mówiło mi, że taka akcja promocyjna nie wygląda naturalnie i pewnie kryje drugie, a może i trzecie dno. Po prostu nie budziło to mojego zaufania, zwłaszcza, że akurat wodę wodociągową najłatwiej nasycić substancją, do subtelnego oddziaływania na zdrowie. Dlatego jak tylko wracam do kraju, zaraz biorę butelki i jadę zatankować w sprawdzonym źródełku.
Pewnie wojna toczy się też na innych płaszczyznach, ale ja ograniczę się do tych najważniejszych.
Ktoś zapyta po co tak się starać, skoro zaraz i tak wszystko pier…nie? Powodów jest kilka. Po pierwsze, takie życie niesie ze sobą proste czyste radości, więc dlaczego nie spróbować. Po drugie, gdybyśmy usłyszeli od lekarza stwierdzenie, że pozostało nam pół roku życia, czyż nie pragnęlibyśmy porzucić niepotrzebne już troski i zacząć żyć dla siebie?
Po trzecie, jak to pragnąłem w tej notce pokazać, na tym polu odbywa się rzeczywista walka, więc tytułem własnej niepokorności, można pokazać onym gest Kozakiewicza.
Krukowisko
Wolnomyśliciel, jak kot chadzający najchętniej własnymi ścieżkami po lesie myśli ludzkiej.