Życie potrafi nas zawsze zaskoczyć swoją przewrotnością

 W ostatnim czasie często łapałem siebie na niejakiej fascynacji postawami ludzi żyjących w drugiej połowie XIX wieku. Zazdrościłem epoce Fin du siècle, wolności ducha, optymizmu, wiary w człowieka i niezłomności charakteru. Z daleka wyglądało to tak, jakby w tamtym czasie cywilizacja białego człowieka stworzyła podwaliny wszystkiego co później okazało się trwałe i wartościowe, natomiast my, pokolenie XX wieku tworzyliśmy już tylko rzeczy wtórne. Kiedy znalazłem w jakiejś książce tezę, jakoby zaraz na początku XX wieku, bodaj w 1905, szatan powrócił na Ziemię, uważałem, że ma ona spore podstawy w symptomach rzeczywistego upadku.. Jest jeszcze jeden wątek świadczący o zejściu, albo zepchnięciu naszej cywilizacji ze świetlanej ścieżki – Protokoły Mędrców Syjonu. Lektura tego dokumentu pokazuje chore umysły owładnięte żądzą władzy, które krok za krokiem realizują swój plan przejęcia całkowitej władzy nad ludzkością. Aby tego dokonać muszą metodycznie rozwalić wszelkie mocne podstawy naszej osobowości -właśnie te, które z takim poświęcenie i zaangażowaniem tworzyło pokolenie naszych pradziadów.

Jednak ostatnio, na idealnym obrazie odległej przeszłości pojawiły się wyraźne rysy i cienie. Lektura książek napisanych przez tych trochę mniej egzaltowanych autorów, jak np. Marai, pokazała mi z całą stanowczością rzeczywisty charakter tamtych czasów. Owszem, uwolniony z okowów doktryny, ludzki umysł, dokonywał cudów innowacyjności, tworzyły się nowe idee, sięgające w niektórych przypadkach poza nasze obecne możliwości, ale jednocześnie ci sami ludzie stosowali podwójne standardy moralności. Tak jak wobec członków swojej własnej klasy, byli szlachetni do przesady, tak wobec ludzi z klas niższych bywali bardzo często zwyczajnie chamscy. Podział na klasy był sztywnym zespołem klatek wymuszającym bezwzględne posłuszeństwo wszystkich mieszkańców danej klatki wobec niewzruszonych zasad w niej obowiązujących. Prawie nikt wtedy nie zastanawiał się nad sensem takiego podziału (przynajmniej ci na wyższych piętrach hierarchii),bo kwestionowanie stanu istniejącego oznaczało cofnięcie opieki jaką wspólnota darzyła swoich członków. Wypadnięcie z obiegu oznaczało w najlepszym przypadku wegetację na granicy przeżycia. Taki sam mechanizm posłuszeństwa funkcjonował w religii, tak jakby Bóg kontaktował się wyłącznie ze wspólnotą, a nie z każdym z nas z osobna.

Ten ustalony i zapieczętowany świat, który z zewnątrz lśnił jak dobrze oszlifowany brylant, stoczył się w kloakę I a w chwilę później II Wojny Światowej. Obydwa te wydarzenia przeorały ludzką świadomość ogromem cierpienia i pokazały jak wielkie pokłady nienawiści i agresji znajdują się pod wypolerowaną powierzchnią towarzyskiej ogłady. Teraz dopiero widać, że pod względem moralnym, społeczeństwa XIX wieku były jeszcze bardzo prymitywne. Silne były organizacje i klasy, ale człowiek w nich znaczył bardzo niewiele. Na szczęście działania wrednych żydów – tych od protokołów z Syjonu, poszły w kierunku oddzielenia jednostki od grupy, alienacji. Logiczne wydawało się, że skoro siła człowieka leży w grupie, to jeżeli chce się przejąć pełnię władzy, należy tego człowieka wyalienować – wówczas pozostanie wobec zakulisowej organizacji zupełnie bezbronny. Tak jest zawsze, kiedy czeladnicy biorą się za warsztat Mistrza. Macherzy od losu, sami oddzieleni od boskości, nie mogli wiedzieć, że organizacja wedle swojej natury nie może czerpać natchnienia bezpośrednio z ducha, ale indywidualny człowiek, skupiony na swoim wnętrzu już tak. Stąd atomizacja społeczeństwa wpłynęła w ogromnym stopniu na wzrost świadomości w każdym człowieku. Teraz, kiedy w znacznie większym, niż to kiedyś bywało stopniu, musimy polegać na własnym wyczuciu sytuacji i wedle tego wyczucia podejmować indywidualne decyzje, z każdym krokiem i na własnej skórze poznajemy co jest dla nas dobre, a co złe. Poznajemy że drugi człowiek jest godzien szacunku w takim samym stopniu jak my sami i to niezależnie od tego czy urodził się w willi, czy pod mostem, czy też w Zambii.

 130 lat temu swoje myśli utrwalali dla potomnych prawie wyłącznie ludzie uprzywilejowani. Teraz, za sprawą internetu, może to robić dosłownie każdy. Może dlatego dawna epoka lśni wobec naszej elegancją i wysokim poziomem myśl. Jednak jestem głęboko przekonany, że postawy ludzi żyjących obecnie są znacznie bardzie humanistyczne, niż wtedy. Że ludzkość rozwija się duchowo wedle woli Najwyższego. Niestety, aby zrozumieć swoje ograniczenia, musimy spotkać się z bólem. Zwykle do tego terapeutycznego celu, dobry Bóg kieruje ku nam ludzi złośliwych, o wrednych zamiarach. Jednak jak tylko wykonają swoje zadanie, znikają z naszego życia, pozostawiając nas bogatszymi o wiedzę o sobie i gotowymi do większych wyzwań. Tak samo widzę teraz rolę żydów – tych od protokołów, traktuję ich jako zespół sanitarny ludzkiej cywilizacji.